______________________________
Byłam zdruzgotana, że Hera i Atena uważały się za godne tytułu ,,Najpiękniejszej". Też to wymyśliły.
Kiedy powiedziałam, że plotą bzdury, Atena zasugerowała, żebyśmy spytały jakiegoś boga, który żadnej nie jest przychylny.
Oczywiście, że Hefajstos wybrał mnie. Prawie czułam smak zwycięstwa, kiedy wredna żmija, która to wymyśliła, powiedziała, że jego głos się nie liczy, bo to mój mąż.
Hera wykorzystała stosownie chwilę naszej nieuwagi i przywłaszczyła sobie złote jabłko. Ani ja, ani Atena nie mogłyśmy na to pozwolić, więc obsypałyśmy królową Olimpu gradem słów, ale kiedy odzyskałyśmy owoc i między nami nawiązała się bójka, z której to Atena wyszła zwycięsko. Czułam się upokorzona, ale zacisnęłam usta i udawałam, że nic się nie stało.
Nawet nie zauważyłam, kiedy zniszczyłyśmy ślub biednej Tetydzie. Niestety, mój tytuł był ważniejszy.
Skończyło się na Olimpie, przed Zeusem. On całkiem nie rozumiał, że to ważne. Sprawa życia i honoru.
Naprawdę się wszystkie na niego wkurzyłyśmy, ale nie sądziłam, że będzie na tyle głupi, żeby tak ważną sprawę rozstrzygnąć śmiertelnikiem; kompletnym podrostkiem.
Parys był chłopcem, który pełen był zbędnej pychy. Budził we mnie mieszane uczucia, jeśli nie żadne, ale to on kochać potrafił jak mało kto. Dlatego właśnie w późniejszym czasie uzyskał moje względy.
Stanął przede mną jak kompletny drętwiak i myślał nad rzeczą oczywistą.
Podeszła do niego Hera i powiedziała mu zwodzące słówka, potem Atena, a ja w tym czasie myślałam, jak go zmusić do wybrania właśnie mnie, mając na uwadze, że pozostałe na pewno posunęły się do nagięcia zasad.
Pomyślałam chwilę i szybko poczułam, że jestem już zwyciężczynią. Do takich spraw trzeba mieć głowę.
Co przewracało wszystko do góry nogami od początku? Zauroczenia, miłość - czyli moja robota. Parys był młody i głupi, wierzył we wszystko. Wystarczyło mu tylko coś zasugerować.
Zachowałam się jak zwykle, wykorzystując wszystko, co sobą reprezentowałam.
- Jeśli wybierzesz mnie - szepnęłam - dam ci rękę pięknej Heleny.
Nim padło ostatnie słowo mojej obietnicy, już czułam, że wygrałam. Radowałam się jak młoda nimfa. Przeczucie mnie nie zawiodło, czego nigdy nie czyni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No wiesz... skoro już tu zajrzałeś/aś, to zostaw po sobie jakiś ślad, żeby Pani O'Leary mogła ci oddać tarczę albo coś.
Pamiętaj: Każdy komentarz karmi weną.