Nikt mnie nie zawalał pytaniami typu "gdzie jesteś?!!!", ale poczułam się zobowiązana napisać coś na temat tego, czym się obecnie zajmuję i zawalam nieco bloga.
- W mojej szkole rozpoczął się czas wystawiania ocen, powtórek oraz zaliczeń. Na początku roku szkolnego ubzdurałam sobie, że wreszcie osiągnę upragnione 5.10. Mam obecnie ostatnią szansę, więc nie mogę jej zawalić.
- Zajęłam się... pisaniem autorskiego opowiadania! Mam po swojej stronie mamę, wychowawczynię i szkoła trzyma za mnie kciuki. Zatem zawieść ich nie mogę, a zaplanowałam ok. 25 rozdziałów, z czego napisałam na stan dzisiejszy 10. Żeby nie było, że się obijam, wkleję wam kilka fragmentów, trochę losowych, trochę na zaciekawienie.
"Miałam ochotę krzyczeć z bezsilności. I zniszczyć ten cały przeklęty, chory świat. Może jeden, jedyny, ostatni raz? Tylko raz?
Dzielnie utrzymywałam łzy pod powiekami. W końcu byłam na wydziale dramatycznym. My nie mogliśmy pokazywać własnych emocji, tylko udawać i udawać, a kłamać było łatwiej przy otwartej kurtynie i stroju, który był barierą oddzielającą mnie o rzeczywistości."
Bardziej humorystycznie:
- Ress ja cię naprawdę przepraszam…
- Ale Tobias… – Miałam ochotę zakończyć tą szopkę.
- Nie przerywaj mi… Tereso, to wszystko miało być inaczej.
- No, ucisz się! – Byłam już zirytowana. W dodatku Peter i Smok, dwoje chłopców o ciemnej skórze, włosach i oczach, z narzuconymi żółtymi pelerynami wydziału plastycznego, zrobili sobie zabawę i mnie przedrzeźniali.
- Ale Ress…
- Smok, czy tobie się nudzi? Tobias, zamknij się!
Smok, a właściwie Oliver Dragon, zrobił wielkie oczy.
- Mi? Ależ nie… Peter zamknij się. – Wzięłam głęboki oddech, by nie wybuchnąć. Tamten dzień był naprawdę pechowy. Przeklęłam wszystko od Tobiasa zacząwszy przez brązowowłosą Mary i na Smok oraz Piotrusiu Panie skończywszy.
- To zabierz swój nie-wy-plastykowany tyłek i przestań mnie przedrzeźniać.
Dlaczego takie plagi muszą akurat na mnie spadać?
Punkt pierwszy: nie dać się wyprowadzić z równowagi. W końcu nie będą mi tu byle plastyki podskakiwać, nawet jeśli to Pan na Smoku.
Sama zadziwiłam siebie swoim buntowniczym nastawieniem do wszystkiego.
Od tej złości wymyśliłam kilka bezsensownych słów, które jak na zawołanie, zaczęło stosować na co dzień i wszyscy zapomnieli, kto to pierwszy wymyślił – i dzięki Bogu, że tak się stało.
Ludzie z wydziału dramatycznego zostali się dramami, z muzycznego – muzykami, a z plastycznego stali się po prostu plastykami. Ortografia ani żadne zasady pisowni nie liczyły się, tylko dobra zabawa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No wiesz... skoro już tu zajrzałeś/aś, to zostaw po sobie jakiś ślad, żeby Pani O'Leary mogła ci oddać tarczę albo coś.
Pamiętaj: Każdy komentarz karmi weną.