Życie jest całkowicie pozbawione sensu.
Jestem cały mokry, a na mojej kurtce brak chociaż jednej suchej niteczki. Polar nasiąknięty wodą jest cięższy. Do tego mój autobus spóźnia się o całe piętnaście minut. Nawet kwadrans stania na deszczu wydaje się najdłuższą chwilą w życiu.
Normalne, spokojne życie jest kuszące. Słodkie i pociągające jak Empuza - która w jednej chwili namiętnie cię całuje, a w drugiej wysysa całą energię, pokazując prawdziwe oblicze. Czy ja nie przypadkiem nie trafiłem na jedną z nich? Chyba nie zauważyłem...
Jason mówi, że jestem antyspołeczny. Wcale nie - to ludzie są antyspołeczni, więc się wyróżniam. Cóż za pycha...
Wszystko zdaje się iść nie tak, inaczej niż powinno, tak jak czarny kot - swoim torem, własną ścieżką.
Szara ulica zdaje się być dłuższa we mgle, wśród oparów samochodów unoszących się w powietrzu. Ledwo widzę światła samochodów.
Jest, nareszcie. Właściwy autobus zatrzymuje się, już nie ważne, że dwadzieścia minut po czasie. Ważne, że w ogóle.
Siadam przy jakiejś chorobliwej staruszce, która zaczepia mnie co chwilę pytaniami o szkołę, imię, rodzeństwo...
- Miałem siostrę... - Wyglądam przez okno, rzucając ostatnie spojrzenie przystankowi oraz ciemnej ulicy.
Zielona miękka czapka pojawia się niespodziewanie, a jej właścicielka odwraca się i macha zawzięcie, uśmiechając się. Twarz jest znajoma. - Mam siostrę.
Tą jedną, jedyną chwilę wierzę, że tak jest. Nauka mówi, że na świecie istnieje sześć identycznych osób. Czy to przypadek, czy zarządzenie Mojr?
Chcę się wyrwać z pojazdu, ale jest za późno. Jestem już daleko. Zawsze byłem zbyt daleko niej.
5.30.2015
5.22.2015
Dlaczego mnie nie ma?
Nikt mnie nie zawalał pytaniami typu "gdzie jesteś?!!!", ale poczułam się zobowiązana napisać coś na temat tego, czym się obecnie zajmuję i zawalam nieco bloga.
- W mojej szkole rozpoczął się czas wystawiania ocen, powtórek oraz zaliczeń. Na początku roku szkolnego ubzdurałam sobie, że wreszcie osiągnę upragnione 5.10. Mam obecnie ostatnią szansę, więc nie mogę jej zawalić.
- Zajęłam się... pisaniem autorskiego opowiadania! Mam po swojej stronie mamę, wychowawczynię i szkoła trzyma za mnie kciuki. Zatem zawieść ich nie mogę, a zaplanowałam ok. 25 rozdziałów, z czego napisałam na stan dzisiejszy 10. Żeby nie było, że się obijam, wkleję wam kilka fragmentów, trochę losowych, trochę na zaciekawienie.
Bardziej humorystycznie:"Miałam ochotę krzyczeć z bezsilności. I zniszczyć ten cały przeklęty, chory świat. Może jeden, jedyny, ostatni raz? Tylko raz?Dzielnie utrzymywałam łzy pod powiekami. W końcu byłam na wydziale dramatycznym. My nie mogliśmy pokazywać własnych emocji, tylko udawać i udawać, a kłamać było łatwiej przy otwartej kurtynie i stroju, który był barierą oddzielającą mnie o rzeczywistości."
- Ress ja cię naprawdę przepraszam…
- Ale Tobias… – Miałam ochotę zakończyć tą szopkę.
- Nie przerywaj mi… Tereso, to wszystko miało być inaczej.
- No, ucisz się! – Byłam już zirytowana. W dodatku Peter i Smok, dwoje chłopców o ciemnej skórze, włosach i oczach, z narzuconymi żółtymi pelerynami wydziału plastycznego, zrobili sobie zabawę i mnie przedrzeźniali.
- Ale Ress…
- Smok, czy tobie się nudzi? Tobias, zamknij się!
Smok, a właściwie Oliver Dragon, zrobił wielkie oczy.
- Mi? Ależ nie… Peter zamknij się. – Wzięłam głęboki oddech, by nie wybuchnąć. Tamten dzień był naprawdę pechowy. Przeklęłam wszystko od Tobiasa zacząwszy przez brązowowłosą Mary i na Smok oraz Piotrusiu Panie skończywszy.
- To zabierz swój nie-wy-plastykowany tyłek i przestań mnie przedrzeźniać.
Dlaczego takie plagi muszą akurat na mnie spadać?
Punkt pierwszy: nie dać się wyprowadzić z równowagi. W końcu nie będą mi tu byle plastyki podskakiwać, nawet jeśli to Pan na Smoku.
Sama zadziwiłam siebie swoim buntowniczym nastawieniem do wszystkiego.
Od tej złości wymyśliłam kilka bezsensownych słów, które jak na zawołanie, zaczęło stosować na co dzień i wszyscy zapomnieli, kto to pierwszy wymyślił – i dzięki Bogu, że tak się stało.
Ludzie z wydziału dramatycznego zostali się dramami, z muzycznego – muzykami, a z plastycznego stali się po prostu plastykami. Ortografia ani żadne zasady pisowni nie liczyły się, tylko dobra zabawa.
5.01.2015
Krótko o moich innych blogach
Tak, może znacie "Odmieńców", mają przecież niemal rok, ale...
czy natkneliście się już na...
czy natkneliście się już na...
Sowa zwrotna na spojrzenia
FF "Harry'ego Pottera": Czasy Huncwotów, a główną postacią i zarazem narraratorką jest...
skromna-nie-skromna osoba Dorcas Meadowes.
"Inne spojrzenie, którego szukamy.
Inny punkt widzenia, łączący się z naszym. Nie ma czegoś takiego, jak miłość
czy przeznaczenie - wszystko da się określić przyzwyczajeniem. Czasami tęsknimy
za wrogami, który odeszli. Wyzywamy przyjaciół, którzy byli gotowi oddać za nas
życie... lecz kto na nas patrzy od początku? My."
Ten wróg nazywa się Żal
Świeżo upieczone i ozdobione jak przez Peetę bułki w piekarni (wielkie pozdro, jeśli ktoś to pamięta), opowiadanie o Isabelle Lightwood po "Mieście Niebiańskiego Ognia", czyli mniej-więcej w czasie trwania akcji "Tales from Shadowhunter Academy". Oj, skrzywdzę Izzy bardzo...
"Isabelle
Lightwood, mimo swojej urody i wdzięku, czuje się wewnętrznie jak
staruszka z stoma kotami.
Wydaje się, że jej życie już nie ma takiego smaku, jak
wcześniej. Próbuje ułożyć sobie je na nowo z marnym skutkiem.
Kiedy widzi rodziców w separacji małżeńskiej, a tuż obok Clary z Jacem i
Aleca z Magnusem przestaje rozumieć wszystko, co próbował pokazać jej Simon..."
Zapraszam do komentowania i czytania także tamtych opowiadań i ich historii :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)