12.24.2014

Nie całkiem normalna historia wigilijna

A oto... nowa, poprawiona wersja historii, która już kiedyś była na tym blogu, ale ja, przez swoją nieuwagę, kliknęłam "usuń", a potem "tak" podczas robienia tak zwanych czystek.
Tym razem, postanowiłam pousuwać zamiast tego przekleństwa, ale trochę ich, no cóż, pozostało w tekście.
Trochę dziwnie dawać, to w Wigilię, ale...
Burritos!
_________________________________________


Pewnego zimowego dnia Nico obudził się w łóżku z Herą. Kiedy otworzył oczy był w takim szoku, że spierdolił ją z łóżka i zaczął się wydzierać:
- Szmato ! Jak mogłaś mi to zrobić! Yyy... A co my w ogóle robiliśmy?!
A Hera na to:
- Od dawna mi się podobałeś, synu Hadesa.
Nico był tak zakłopotany, że dopiero teraz zauważył, że on i bogini są nadzy. Szybko zgarnął pierwsze-lepsze ubranie z szafki i wybiegł z pokoju z krzykiem. Na korytarzu zobaczyła go Sadie, która nie wiedziała czy się śmiać czy płakać, więc zapytała spokojnie co się stało, a Nico odpowiedział:
- Obudziłem się z siostrą mojego ojca, która jest moją ciotką, w łóżku, nagi, nie mam pojęcia co robiliśmy, a ty się spokojnie pytasz co się dzieje?! - zawołał jednym tchem. Ten dzień bez wątpienia był porąbany...
- To dlatego masz na sobie damską tunikę... - powiedziała, powstrzymując śmiech.
- Co kurwa?! - wysapał patrząc na siebie. Tak, bez wątpliwości to damska, do tego bogini Hery. Pomyślał, że pewnie jego ojciec już szykuje mu miejsce w Tartarze.
- Co masz zamiar teraz zrobić?
- Nie mam pojęcia... - wymamrotał, gdy pierwszy szok minął - w ogóle nie pamiętam co było wczoraj...
- Piłeś ten sok pomarańczowy? - zapytała ze śmiertelną powagą w głosie.
- Nie... ja nie lubię pomarańczy... chyba wczoraj Valdez robił tą imprezę - zmarszczył brwi - zaciągnęła mnie na nią Piper, a wcześniej nazwała mnie chyba Hadesową dupą... - powiedział to, ściągając tą damską tunikę.
- Rozumiem, że jesteś w trudnej sytuacji, ale mógłbyś się ubrać.
- Chyba ci walnęło, że wejdę tak po prostu do mojego pokoju, gdzie w moim łóżku leży naga królowa bogów z którą najwyraźniej się przespałem!
- Nie... czemu?
Chłopak wziął duży wdech i powiedział:
- Dlaczego wszystkie baby są tak upierdliwe?!
- Ej, uważaj na słowa, bo sama Cię tam wepchnę i nie będzie ratunku...
- Hej! A pamiętasz to w piątek?! Ja ci tu życie ratuje, a ty tak... Carter miał racje, kobiety są porąbane...
Wzięła głęboki oddech i powoli się uspokoiła.
- Jak mogę Ci pomóc? - zapytała z wymuszonym uśmiechem, zaciskając pięść.
- Najlepiej będzie jak się oddalisz i nie będziesz się wtrącać... ale jeśli chcesz - zmarszczył brwi, ale w gdzieś tam w środku uśmiechnął się złośliwie - mogłabyś iść mi po te ubranie...? - spytał niewinnie.
- No... - zaczęła niepewnie - zaraz wracam - ruszyła w kierunku jego pokoju - bokserki też ci przynieść?
Nico przewrócił oczami.
- Nie, aż takim debilem, żeby ich nie ubrać nie jestem... tylko spodnie i koszulę - powiedział.
Uśmiechnęła się do niego i powiedziała:
- Poczekaj na mnie w moim pokoju - zmierzyła go wzrokiem - nie chcemy kolejnego skandalu.
- Tak, raczej nie... - Nico nagle zainteresował się swoimi stopami - mam się bać czy ty po prostu robisz sobie ze mnie jaja?
- Nie zgadłeś... - spojrzała na niego wzrokiem, który mógłby zabić - idę tylko po twoje ubrania, a ty poczekaj w pokoju...
Chłopak spojrzał dziwnie na Sadie.
- Z wami nigdy nie ma pewności... - powiedział.
- Faceci. Tak mało rozumieją - powiedziała zrezygnowana.
Nico po przemyśleniu tego wszedł do pokoju Sadie.
- Aby tylko nie chciała mnie zabić - mruknął.
W tym czasie Sadie udała się do pokoju Nico, lekko uchyliła drzwi przez szparę niestety nic nie zobaczyła. Pokój był pusty.
- Ten debil mnie wkręca - mruknęła do siebie zdenerwowana.
Weszła do pokoju, ostrożnie zamknęła drzwi. Gdy się odwróciła, Hera już za nią stała.
- Złotko, jak było fajnie w nocy... pamiętasz...? - spytała królowa bogów.
- Niekoniecznie... Nie, nie przypominam sobie. - zdrętwiały jej palce.- Co tu się niby działo?
- Coś, czemu z pewnością byłaś przeciwna - odpowiedziała. - Czysta rozkosz. Nigdy nie byłam w trójkącie pomiędzy Egipcjanką i herosem...
- Ja nie mogę. Łżesz ... - powiedziała już mniej pewnym tonem. - Kurwa. Byłam pewna, że to twoja. - Złapała się za brzuch, jakby miała zwymiotować. Po policzku popłynęła jej słona łza. - Powiedz, że kłamiesz ... Że to... Nie prawda... Że... My.. Nie...
Osunęła się na kolana i zaczęła płakać.
- Och, nic się nie stało. Byliście upici tak, że nic nie działo się długo - powiedziała marszcząc brwi. - Tak przynajmniej myślę...
Podbiegła do szafy Nica. Wzięła pierwsze-lepsze ciuchy i wybiegła.
Nico siedział w pokoju Sadie. Kiedy ona sama wbiegła do pomieszczenia.
- Jak mogłeś mi to zrobić? - rzuciła mu ubraniami w twarz
- Co? - spytał zdezorientowany. - Co się stało...?
- Ty wie... - rozpłakała się
- Sadie? Co się dzieje, ty ryczysz? - posłał dziewczynie dziwne spojrzenie. - Co ta Hera...?
- NIE... MY... ZNACZY... TAK!
- Wszystko w porządku? - upewnił się. - To dziwne, coś z Anubisem...?
- Tak... Wszystko w porządku... Tylko, że nie widzisz, że ryczę?! Weź już się ubierz i się nie odzywaj.
- Dobra, już dobra - Nico ubrał się i już miał wyjść z pokoju, gdy pojawiła się Hera.
- Apollo stwierdził, że Sadie zaszła - ogłosiła.
- Nie, to niemożliwe... Powiedzcie, że kłamiecie... - krzyknęła zszokowana i zrozpaczona.
- Ja nie wiem nic na ten temat! - zawołał Nico unosząc ręce do góry.
- Na prawdę? Nic o tym nie wiesz?
- Pamiętam tylko imprezę, nic więcej... - odpowiedział.
- Dzieci, tak się kończy zapominanie o gumkach - wcięła się Hera.
- Jak mogłeś zapomnieć ? - zapytała Sadie z wyrzutem.
- Ej, ale ja nic takiego nie planowałem!
- A myślisz, że ja planowałam?
- Nie... Ale jak się przydarzyło to będę o tym pamiętać... W ogóle, o co z tą ciążą chodzi?
Sadie wzięła głęboki oddech.
- Z opowieści Hery dowiedziałam się, że ja, ty, ona - wzięła następny wdech - No... muszę to mówić? Domyśl się, tępoto.
- Trójkąt? - domyślił się Nico. Na samą myśl o tym chciał zwymiotować.
- No... No... Musiałeś to mówić? Powaga? - mruknęła przez łzy.
- Powiedzmy, że powinienem się tego dowiedzieć - posłał zabójcze spojrzenie Herze.
- No co? Spieprzyłeś, więc nie zdążyłam ci tego powiedzieć - broniła się bogini.
- Aż ręce opadają...
Nagle do pokoju wszedł Carter.
- Co tu się dzieje?! Słychać was nawet z dwóch kilometrów! - zawołał.
- Nic, nic - skłamała okrywając łzy.
- Och proszę cię... - westchnęła bogini. - Takich rzeczy nie ukryjesz przed nim...
- Takich znaczy jakich? O czym mówisz, Hero? - westchnęła. - Naprawdę, nie rozumiem...
- Och, nie ma co tu kryć - odpowiedziała Hera. - Powiedz swojemu bratu, że byłaś w trójkącie, no powiedz... Kane, twoja siostra zapomniała o zabezpieczeniach... - królowa bogów przewróciła oczami. - Będziesz wujkiem.
Carter zbladł.
- Sadie, co ona mówi? Jak, co, gdzie? Jaka trójka - zapytał.
- Och, Magu, proszę cię... - powiedziała Hera. - Nasza Sadie jest w ciąży...
- Musiałaś?! - zapytała, wściekła.
- Ona mówi prawdę? - powiedział, stawiając pytajnik na końcu zdania. - Sadie powiedz, że ona kłamie... Jak, z kim, gdzie, kiedy, co? - rzucił ostrzegawcze spojrzenie w kierunku Nico.
- Kochana, prędzej czy później byłoby widać... - powiedziała bogini. - Tacy młodzi jeszcze, a już...
- Zamknij się już, dobra? - zacisnęła dłonie w pięści. - Wolałabym, żeby dowiedział się później.
- A wać panna wyjaśni może, dlaczego? - Hera ziewnęła. - Trzeba było się zabezpieczać...
- Ja nic, do cholery, nie pamiętam! - krzyknęła. - Nico więcej niż ja pamięta, bo ja sobie nawet imprezy nie przypominam...
- Pigułka gwałtu - Carter skinął głową. - Mogłem się domyślić...
- Dobra ludzie... zbiorowe myślenie... i podstawowe pytanie. Co teraz będzie?
- Jakieś pomysły, Nico? - zwrócił się Carter do syna Hadesa.
- No, mroczny panie, czekamy - ponagliła go Sadie.
- Eee... Hera, masz jakiś pomysł? - Nico natomiast zapytał boginię.
- A co tu takiego trudnego...? Najpierw brzuszek - dziecko będzie rosło. Potem będzie poród i alimenty - wzruszyła ramionami królowa bogów.
- Ta... to takie proste... - powiedziała z rozmarzeniem Sadie - szkoda, że tylko w bajkach...
Nagle do pokoju wszedł Leo, który już od jakiegoś czasu podsłuchiwał.
- Aborcja! - krzyknął.
- Pogięło Cię - krzyknęła Sadie. - To tak samo, jakbym ja kazała, nie wiem... zabić Ci celowo Buforda...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No wiesz... skoro już tu zajrzałeś/aś, to zostaw po sobie jakiś ślad, żeby Pani O'Leary mogła ci oddać tarczę albo coś.
Pamiętaj: Każdy komentarz karmi weną.