Dla kochanej Emily Green przygotowałam One-Shot'a z nią i Remusem... dlatego Em dostaje dzisiaj specjalną dedykacje ^.^
Dla oczekujących innych tworów (o ile są takie osoby) od razu mówię, że kontynuuje Family Luke i powstaną ok. 2 części ;) Planuję też kilka niespodzianek i może znajdą się tam jakieś wasze ulubione parringi... :3
____________________________________________________________________________________________
Remus czuł, że zbliżała się pełnia. Zawsze to czuł.
Nie znosił tej bezsilnej odrazy do samego siebie, która owładała nim, gdy tylko pomyślał o tym, kim się stanie za kilka dni. Kim jest.
Miał przy sobie swoich przyjaciół, Syriusza, Jamesa i Petera, ale nawet oni nie mogli w pełni zrozumieć syna Ateny. Nikt, kto nie jest wilkołakiem nie mógł tego doznać.
Usiedział nad jeziorem myśląc nad wszystkim.
Zastanawiał się nawet nad takimi nic nie znaczącymi rzeczami, jak kto będzie rywalizować w najbliższej Bitwie o Sztandar.
Z zamyślenia wyrwał go dopiero jakiś szmer. Odwrócił się, żeby zobaczyć, co albo kto go wywołał.
Przez chwilę sądził, że się przesłyszał, więc wrócił do poprzedniego zajęcia.
Zdjął buty i zanurzył stopy w wodzie, ciesząc się tym, jak była przyjemnie chłodna. Wiedział, że prawdopodobnie już za kilka dni, lub nawet nazajutrz będzie miał trent do niej, jak zazwyczaj przed przemianą.
Stracił na chwilę ostrożność i tą chwilę wykorzystała jakaś inna osoba.
- Dzień dobry - odezwała się, siadając tuż obok Remusa i kładąc książkę na swoich kolanach. Była prawdopodobnie jedynym herosem w Obozie Półkrwi, który nie miał dysleksji.
Syn Ateny był zaskoczony wizytą dziewczyny i omal nie podskoczył.
- Em, jak... - zaczął, ale natychmiast zrezygnował z zadania akurat tego pytania. - Co czytasz?
Córka Posejdona odrzucił włosy za ramiona, a na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu. Przewróciła teatralnie oczami.
- No wiesz, wczoraj zostawiłeś to u mnie - stwierdziła, przekładając na następną kartkę.
Lunatyk przypomniał sobie ostatnią wizytę w domku boga mórz, kiedy z entuzjazmem pokazywał Emily książki, które dostał od McGonagall, żeby mógł studiować magię nie tylko w niedziele, w które nauczycielka była w Obozie Półkrwi.
Brunetka przeglądała je razem z nim, ale nie z takim samym zachwytem, co jej przyjaciel. Wszystkie zaklęcia były jej na nic - Em była po prostu półbogiem.
Najwyraźniej zostawił jedną ze swoich książek w jej domku, gdy pośpiesznie chował książki do torby, kiedy Rogacz i Łapa przyszli po niego, żeby mu coś pokazać.
- Właśnie zastanawiałem się, co się z nią stało - odpowiedział nieśmiało Remus, modląc się w duchu do wszystkich bogów, żeby się przypadkiem nie zaczął rumienić.
- Wiesz, Luniak, moim zdaniem to jest najciekawsza z tych wszystkich twoich książek - powiedziała dziewczyna, wcale nie patrząc na swojego rozmówcę, tylko w toń jeziora. - Znalazłam kilka podobieństw między światem czarodziei, a moim, wiesz?
Jej oczy wręcz płonęły z entuzjazmu, kiedy spojrzała na przyjaciela.
- Na przykład ja? - Podsunął syn Ateny.
- Nie bądź śmieszny! - Rzuciła oskarżycielka ciemnowłosa. Jej ekscytacja nagle zgasła, a twarz przybrała swój nudny i smutny wygląd. - Po prostu zauważyłam, że też macie trójgłowego psa i wiele więcej.
- No tak - mruknął Remus, unikając wzroku dziewczyny. - Widziałaś gdzieś resztę?
- Z tego co wiem, Potter męczy Petera na Arenie, a Łapa szlaja się gdzieś z moją kochaną kuzynką - odparła.
- Och - powiedział niepewnie chłopak, jak tylko jego przyjaciółka przestała mówić. - A dlaczego ty jesteś tu, a nie na przykład z Annabeth?
- O to samo ja mogę zapytać ciebie - Emily wzruszyła obojętnie ramionami, przekładając następną stronicę książki Lunatyka. - Ann to twoja siostra.
Annabeth była trzynastoletnią córką Ateny, która od dawna przyjaźniła się z Em. Odkąd Remus pamiętał, była jak młodsza siostra dla jego przyjaciółki,zarówno jak dla jej kuzynki, Ariane.
- W sumie, moja siostra właśnie flirtuje z twoim bratem - stwierdził wilkołak. Ledwo powstrzymał się od uśmiechu, kiedy córka Posejdona odwróciła się za siebie, żeby zobaczyć, o czym mówił jej kolega.
- Ej... - jęknęła dziewczyna, obracając się ponownie do syna Ateny i szturchając go łokciem. - Ej... to nie było śmieszne!
- Przepraszam Em, ale to akurat było.
- Nie masz za grosz poczucia humoru - prychnęła Emily. Jej wzrok skierował się na buty Remusa, które uprzednio jej przyjaciel położył obok niej. Uśmiechnęła się pod nosem, a Lunatyk nie znał wcale jej planów.
Chwyciła je za sznurówki i z niedużym zamachem wrzuciła do wody.
- Moje buty! - Zawył chłopaka, zrywając się na nogi. - Co zrobiłaś z moimi butami?!
- Przeproś.
- Co? Za co?
- Jesteś ślepy - stwierdziła z westchnieniem Em, bawiąc się zielonymi jak glony końcówkami swoich włosów. - Jesteś ślepy i nic nie widzisz.
- Co ty gadasz? - Zapytał ze zdumieniem syn Ateny. Emily przewróciła oczami.
- Znamy się tyle lat i nic zauważyłeś. Po prostu obalasz mit o tym, że wszystkie dzieci Ateny są spostrzegawcze - mruknęła w odpowiedzi. - Przeproś sam siebie, za swoją nieudolność. Poza tym, twoje buty są suche.
- Jesteś chora! - Wykrzyknął Remus, zaciskając pięści. - Jesteś chora...
Powtarzał to wiele razy, a za każdym razem ciszej, jakby zaczynał tracić głos.
Bezsilnie przyglądał się, jak Emily chowa twarz w dłonie i cicho pochlipuje. Teraz na pewno jego buty były mokre, nawet, jeśli wcześniej córka boga mórz ukryła je w bańce powietrza.
- J-ja myślałam, że pokażę ci w końcu to, co jest... a raczej co mogło być, albo nie. Przez te cholerne pięć lat dałeś mi tyle złudnych wizji przyszłości, że to wszystko przestało mieć sens. Mogło mieć sens, ale teraz jak się dowiaduję, nie ma sensu - usłyszał, jak dziewczyna mówi lekko zachrypniętym głosem i łka na przemian, pociągając przy tym nosem.
- Przepraszam - powiedział, chowając ręce w kieszenie. Stał chwilę nad brunetką, żeby przekonać się, jak zareaguje, ale ona nadal płakała.
W końcu postanowił zostawić ją w spokoju i pójść do własnego domku, kiedy ponownie się odezwała.
- Ty w ogóle wiesz, jak się czułam, kiedy spoglądałeś na Arianę, czy jakąkolwiek inną dziewczynę? Oczywiście, że nie! Moje uczucia cię nie obchodziły.
- Em... - zaczął niepewnie syn Ateny. Nie wiedział, czy Emily zechce go słuchać i czy nie mówi czasem sama do siebie, albo czy w ogóle jest świadoma jego obecności. - Ty też nigdy nie poczułaś, jak ja się czułem, kiedy patrzyłaś na Jamesa, czy równie mi bliskiego chłopaka, tak, jak nigdy nie patrzyłaś na mnie.
Dziewczyna podniosła gwałtownie głowę i spojrzała na Remusa czerwonymi od płaczu i załzawionymi oczami.
- C-co? - Spytała niepewnie, patrząc na chłopaka. - Co powiedziałeś?
- Cóż... Em - syn Ateny bał się powtórzyć to, co przed chwilą powiedział. Nawet jeśli nie musiał obawiać się odrzucenia. - Byłaś dla mnie ważna, jako przyjaciółka... tak myślałem, kiedy byłem młodszy. Ale teraz mamy po piętnaście lat i nie jesteśmy już dziećmi. Nie rozumiałem siebie, kiedy czułem się zazdrosny. Miałaś prawo mieć innych przyjaciół...
- Kocham twój dziecinny tryb myślenia - zdążyła wymamrotać córka Posejdona, zanim Remus przytulił ją do siebie z całej siły.
Książka ześlizgnęła się z jej nóg prosto do wody z głośmy pluskiem, lecz żadne z nich nie zareagowało. Nie chcieli zajmować się taką nic nieznaczącą rzeczą w tak ważnej dla obydwojgu sytuacji.