8.08.2014

One-Shot 6 "Czasem jest miłość, ale równie często towarzyszy temu ciche cierpienie."

Mam nadzieję, że to jet okej! Jeśli ktoś nie ogarnął, jest tu "iluzja" Thalico i Sanubis, ale tak naprawdę jest Sadico (ha, myśleliście, że całkiem wątki z tym parringiem znikną? Byliście w błędzie! ^^) i Anulia/Thubis. 
Możecie mnie opieprzyć, że takie krótkie... 

____________________________________________________


Słyszałam, że się ustatkowałeś. 
Poznałeś kiedyś taką dziewczynę, a teraz... żenisz się. 
Myślę, że twoje marzenia stają się rzeczywistością. 
Mam nadzieję, że ona da Ci wszystko, czego ja nie mogłam.
Nie mam siły nawet odebrać telefonu, potem słyszę twój głos, gdy nagrywasz się na moją automatyczną sekretarkę.
- Hej Thals. Jak się masz? Chciałem ci po prostu powiedzieć, w imieniu moim i Sadie, że jesteś zaproszona na nasze wesele. Jest w zimowe przesilenie. Możesz oczywiście przyjść z Anubisem. Wiesz, to na Olimpie. Zeus i Horus robią ślub. Pa. 
Potem nagranie się urywa, a ja przestaję się okłamywać, że to wszystko z twoim ślubem to zwykła plotka. 
Stary przyjacielu, dlaczego jesteś tak nieśmiały? 
Znasz mnie, nie mówisz przecież się mnie bać! 
Wiem, że to koniec, taki smutno-wesoły i nieodwracalny. 
"Czasem jest miłość, ale równie często towarzyszy temu ciche cierpienie."
Chciałabym wiedzieć, co myślałeś mówiąc mi "Kocham Cię" po raz pierwszy przed laty. Czułam się wtedy naprawdę kochana, że nigdy mnie nie opuścisz, ale to uczucie najwyraźniej było tylko złudzeniem.  
Przynajmniej starałam się być dobrą dziewczyną, to nie twoja wina, że to nie wypaliło. 
Dobrze, że nawet do teraz jesteśmy przynajmniej dobrymi przyjaciółmi. 
Wiesz, jak ten czas leci. 
Jeszcze jakby wczoraj narodziliśmy się i wychowaliśmy. 
To był czas naszego życia.
Te słoneczne lato... 
Można rzecz, że wychowaliśmy się w lecie. Słonecznym lecie. 
Percy i Annabeth są małżeństwem, Travis i Katie także.
Reyna i Leo, Piper i, ku zdziwieniu każdego, Carter, Frank i Hazel są narzeczeni.
Wiem o tym przez Iryfon, listy oraz rozmowy telefoniczne.  
Cieszę się, ale...
Nienawidzę pojawiać się nieproszona. 
Jednak nie umiem być z dala, nie potrafię tak walczyć.
Miałam nadzieję, że chcesz zobaczyć moją twarz, 
że to jednak nie jest tak do końca koniec. 
Już nie ważne, znajdę kogoś takiego jak ty. 
Jednak nie zapomnij o nie, błagam. 
Ja pamiętam, ja powiedziałeś: 
"Czasem jest miłość, ale równie często towarzyszy temu ciche cierpienie."
Zamykam oczy, chcąc zmniejszyć ból. Czuję, jak ktoś siada tuż obok mnie. 
Jak ramiona tego kogoś owijają się zwinnie wokół mojej talii. 
Jak nasze dłonie się splatają. 
Już nieważne, znajdę kogoś takiego jak ty. 
Szkoda, ale tak będzie lepiej. 
Dla Ciebie.
Nie zapomnij o mnie, błagam. 
"Czasem jest miłość, ale równie często towarzyszy temu ciche cierpienie."
Być może, ale tylko może, wszystko będzie w porządku. 
Otwieram oczy i pytam przyciszonym głosem: 
- Masz jeszcze ten garnitur? Za parę miesięcy jest wesele, ale to już zdaje się wiesz. 
Śmieje się cicho. 
- Poproszę Ozyrysa, powinien mi jakiś pożyczyć - mówi. 
Muszę Cię kiedyś spytać, jak to jest być żonatym. 
Doskonale wiem, że nigdy sama nie wyjdę za mąż.
Ta twoja blond jest prawdziwą szczęściarą. 
Być może, ale tylko może, kiedyś ja też taką będę. 
To jest takie wątłe może.
Wzdycham. Wpatruję się w jakiś odległy punkt po drugiej stronie pokoju. Czuję się naprawdę głupio. 
Głupio i słabo, chce mi się płakać. Ale przecież muszę być silna. 
- Hej, co się dzieje? - On zauważa, ale ja nie mogę mówić prawdy. 
Nie, że coś przed nim ukrywam, ale obydwoje postanowiliśmy nie rozmawiać na temat naszej przeszłości. 
To jest zamknięty temat. 
- Nic, po prostu boli mnie głowa... - odpowiadam, nie okazując zbędnych emocji. 
Całuje mnie w policzek, po chwili pozostawia mnie samą w spokoju. 
- Przykro mi Thals, muszę gdzieś iść. Wiesz, o co chodzi. Niedługo wrócę.  
On zawsze tak mówi, naprawdę czasem nie ma go całymi dniami. 
On nie jest tobą, nikt Cię nie zastąpi. 
Już nieważne, znajdę kogoś takiego jak ty. 
On przypomina mi Ciebie, ale to nie znaczy, że go nie kocham. 
Niestety, to nie jest takie łatwe. 
Nico, jednak miłość może być cierpieniem. 
Zwłaszcza, gdy kogoś kochasz, ale wciąż wspominasz dawne czasy.
 "Czasem jest miłość, ale równie często towarzyszy temu ciche cierpienie."

_____________________________________________
Zakończenie jest złe, tak jak w poprzednim One-Shocie tego typu... 
Myślę, że jest może, ale to tylko może, okej. 
Czekam na komentarze, one naprawdę dodają weny do dalszego pisania! 
Potraktujcie to, jako wstęp do "The Moments of Analia", który będzie dopiero tak w sumie tak jak Sadico gdzieś na końcu tego roku/początku następnego.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

No wiesz... skoro już tu zajrzałeś/aś, to zostaw po sobie jakiś ślad, żeby Pani O'Leary mogła ci oddać tarczę albo coś.
Pamiętaj: Każdy komentarz karmi weną.