- Hej! - zawołał Percy, niby sam do siebie, ale i nie, było to do małej puszystej kulki którą właśnie wyciągną z kieszeni bluzy - I jak Dash podoba się?
Odpowiedziało mu przeciągłe, energiczne szczeknięcie. Percy uznał to za "tak". Dopiero, gdy położył Dash na podłodze można było doszukać się kilku szczegółów wyglądu suczki.
Sierść miała czarną jak węgiel, ale niezwykły w niej był fakt, że miała aż trzy głowy. Jakieś śmiertelne dziecko mogło by pomyśleć, że jedna jest do myślenia, druga do jedzenia, a trzecia do słuchania.
Gdy szczekała środkowa głowa tak przedłużała całą nutę, że można by pomyśleć, że trenuje do opery.
Dzięki temu miała w sobie więcej słodyczy, choć była już dość duża, zachowywała się jakby nie miała więcej niż cztery miesiące. I tak z resztą było.
Mała Dash zaczęła penetrować cały pokój, aż w końcu zatrzymała się przy łóżku Tysona i zaczęła szczekać po czym wskoczyła na nie i po zrobieniu kilku obrotów na pościeli, ułożyła się wygodnie w kulkę.
- Ciekawe, co powie na to Tyson - mruknął najciszej jak umiał (a nie potrafił) wychodząc.
Znowu w ukochanym Obozie w którym spędzi szóste już wakacje.
Szóste?!
Na tak, w tym roku będzie kończyć już osiemnaście lat... Wydarzenia z pierwszego lata tam spędzonego wydawały się bardzo odległe, jednak on miał uczucie jak by to wszystko wydarzyło się wczoraj... A to już sześć lat lata. A gdzie on dwunastoletni? Gdzie uciekła ta radocha z Bitwy o Sztandar? Gdzie to wszystko znikło? Wydoroślał bardziej, niż sam to początkowo zauważał. Czasy tak odległe, ale on i tak uważał, że dopiero co został oskarżony o kradzież Pioruna Zeusa, co był tak na prawdę sprawką Luke'a. Jak przyjemnie było powspominać nawet te niemiłe rzeczy.
Wyprawę na Morze Potworów, zniknięcie Annabeth, "Bitwę w Labiryncie",
- Hej, a gdzie Grover? - spytał Kalinę, która zrobiła sobie spacerek po obozie.
- Jak gdzie? Ratuje parki narodowe! - Odpowiedziała oburzona. No tak, duch Pana... - A skoro jesteś to pogramy w coś? Nudy bez niego!
- Ale w co? Mam tylko skrable które są przeznaczone na najnudniejsze z najnudniejszych piątków, gdy wszyscy śpią - czyli nawiasem mówiąc Percy miał na myśli piątki, które spędza z Annabeth.
- Dobra dawaj bo, i tak się nudzę - odpowiedziała, a syn Posejdona poszedł do swojego domku po grę. Ale jak cokolwiek znaleźć coś zaraz po rozpakowaniu się?
Trzeba wziąć się w garść Percy.
Po minucie (to chyba był jego rekord) znalazł w końcu tą nudną i trudną dla niego grę, czyli skrable. Wybiegł z domku z jednym głośnym krzykiem:
- Maaaam!
Zaczęli grać dopiero przy Wielkim Domu, bo tam było najwygodniej. Po chwili dołączył do nich Valdez, który cierpiał na wyjątkowy brak zajęć, bo skończyły mu się zasoby śrubek, gumek i tym podobnych rzeczy w jego wojskowej kurtce.
- Mogę grać z wami? - Spytał uśmiechając się złowieszczo, jakby chciał coś zepsuć, ale po nim można spodziewać się wszystkiego.
- Dobra, graj i tak to gra dla trzech osób... - mruknął Percy i niczym od nie chcenia rozłożył grę. - To kto zaczyna?
- Damy przodem... - powiedział Leo uśmiechając się do Kaliny, która najwyraźniej chciała go zabić za te słodkie oczka.
- Dzięki - mruknęła pogardliwie w jego stronę i wzięła garść liter po czym zaczęła układać różne słowa, Valdez zrobił dokładnie to samo lecz nie dużo oporniej, bo cierpiał na nudy, przy czymś takim nie da się skupić, a co dopiero przy jego ADHD. Jednak to Percy miał największy kłopot, bo kilka minut po rozpoczęciu gry zjawiła się Annabeth świeżo co przybyta, jak łatwo się domyślić co robiła a otóż to:
- Glonomóżdzku, nie to "ć" - poprawiała go w taki, albo na inne sposoby co sprawiało, że gra robiła się jeszcze nudniejsza, niż poprzednio. Aż wreszcie Ann spytała:
- A czy i ja mogę zagrać?
- Nie, bo to gra dla trzech osób - uparła się Kalina.
- A gdzie to jest napisane?
- O tutaj! - Odrzekła nimfa nieco zirytowana zachowaniem blondynki. - Na opakowaniu.
- Eee... to liczba czasu na ułożenie wyrazów - Annabeth odchrząknęła lekko, co jeszcze bardziej rozgniewało biedną Kalinę.
- Ach tak? To może będzie w instrukcji... - wyciągnęła z opakowania małą czarno-białą gazetkę i zaczęła czytać głośno i wyraźnie fragment z kostkami i innymi pierdołami. - Gra zaopatrzona z kostkę i pięćdziesiąt pięć liter do gry przeznaczona jest dla od dwóch do...
- Cztery osób - zakończyła Chase.
- Ty... ty przebrzydła...
- Hola, hola dziewczyny nie tak ostro! Ogarniam, że lubicie wydawać się drugiej lepszą, ale ograniczenia są choćby wiekowe! - Zawołał Leon, a Percy o mało nie wybuchł śmiechem. Wciąż nie rozumiał rozumowania syna Hefajstosa, ale on sam siebie nie ogarniał, więc nie robiło mu różnicy czy to pojmie, czy nie.
___________________________________________________________
Poprawiam rozdziały, buja! Co to znaczy? Przerwa z szotami! :D Od czasu do czasu będzie jakiś, ale historia powraca!
Sierść miała czarną jak węgiel, ale niezwykły w niej był fakt, że miała aż trzy głowy. Jakieś śmiertelne dziecko mogło by pomyśleć, że jedna jest do myślenia, druga do jedzenia, a trzecia do słuchania.
Gdy szczekała środkowa głowa tak przedłużała całą nutę, że można by pomyśleć, że trenuje do opery.
Dzięki temu miała w sobie więcej słodyczy, choć była już dość duża, zachowywała się jakby nie miała więcej niż cztery miesiące. I tak z resztą było.
Mała Dash zaczęła penetrować cały pokój, aż w końcu zatrzymała się przy łóżku Tysona i zaczęła szczekać po czym wskoczyła na nie i po zrobieniu kilku obrotów na pościeli, ułożyła się wygodnie w kulkę.
- Ciekawe, co powie na to Tyson - mruknął najciszej jak umiał (a nie potrafił) wychodząc.
Znowu w ukochanym Obozie w którym spędzi szóste już wakacje.
Szóste?!
Na tak, w tym roku będzie kończyć już osiemnaście lat... Wydarzenia z pierwszego lata tam spędzonego wydawały się bardzo odległe, jednak on miał uczucie jak by to wszystko wydarzyło się wczoraj... A to już sześć lat lata. A gdzie on dwunastoletni? Gdzie uciekła ta radocha z Bitwy o Sztandar? Gdzie to wszystko znikło? Wydoroślał bardziej, niż sam to początkowo zauważał. Czasy tak odległe, ale on i tak uważał, że dopiero co został oskarżony o kradzież Pioruna Zeusa, co był tak na prawdę sprawką Luke'a. Jak przyjemnie było powspominać nawet te niemiłe rzeczy.
Wyprawę na Morze Potworów, zniknięcie Annabeth, "Bitwę w Labiryncie",
- Hej, a gdzie Grover? - spytał Kalinę, która zrobiła sobie spacerek po obozie.
- Jak gdzie? Ratuje parki narodowe! - Odpowiedziała oburzona. No tak, duch Pana... - A skoro jesteś to pogramy w coś? Nudy bez niego!
- Ale w co? Mam tylko skrable które są przeznaczone na najnudniejsze z najnudniejszych piątków, gdy wszyscy śpią - czyli nawiasem mówiąc Percy miał na myśli piątki, które spędza z Annabeth.
- Dobra dawaj bo, i tak się nudzę - odpowiedziała, a syn Posejdona poszedł do swojego domku po grę. Ale jak cokolwiek znaleźć coś zaraz po rozpakowaniu się?
Trzeba wziąć się w garść Percy.
Po minucie (to chyba był jego rekord) znalazł w końcu tą nudną i trudną dla niego grę, czyli skrable. Wybiegł z domku z jednym głośnym krzykiem:
- Maaaam!
Zaczęli grać dopiero przy Wielkim Domu, bo tam było najwygodniej. Po chwili dołączył do nich Valdez, który cierpiał na wyjątkowy brak zajęć, bo skończyły mu się zasoby śrubek, gumek i tym podobnych rzeczy w jego wojskowej kurtce.
- Mogę grać z wami? - Spytał uśmiechając się złowieszczo, jakby chciał coś zepsuć, ale po nim można spodziewać się wszystkiego.
- Dobra, graj i tak to gra dla trzech osób... - mruknął Percy i niczym od nie chcenia rozłożył grę. - To kto zaczyna?
- Damy przodem... - powiedział Leo uśmiechając się do Kaliny, która najwyraźniej chciała go zabić za te słodkie oczka.
- Dzięki - mruknęła pogardliwie w jego stronę i wzięła garść liter po czym zaczęła układać różne słowa, Valdez zrobił dokładnie to samo lecz nie dużo oporniej, bo cierpiał na nudy, przy czymś takim nie da się skupić, a co dopiero przy jego ADHD. Jednak to Percy miał największy kłopot, bo kilka minut po rozpoczęciu gry zjawiła się Annabeth świeżo co przybyta, jak łatwo się domyślić co robiła a otóż to:
- Glonomóżdzku, nie to "ć" - poprawiała go w taki, albo na inne sposoby co sprawiało, że gra robiła się jeszcze nudniejsza, niż poprzednio. Aż wreszcie Ann spytała:
- A czy i ja mogę zagrać?
- Nie, bo to gra dla trzech osób - uparła się Kalina.
- A gdzie to jest napisane?
- O tutaj! - Odrzekła nimfa nieco zirytowana zachowaniem blondynki. - Na opakowaniu.
- Eee... to liczba czasu na ułożenie wyrazów - Annabeth odchrząknęła lekko, co jeszcze bardziej rozgniewało biedną Kalinę.
- Ach tak? To może będzie w instrukcji... - wyciągnęła z opakowania małą czarno-białą gazetkę i zaczęła czytać głośno i wyraźnie fragment z kostkami i innymi pierdołami. - Gra zaopatrzona z kostkę i pięćdziesiąt pięć liter do gry przeznaczona jest dla od dwóch do...
- Cztery osób - zakończyła Chase.
- Ty... ty przebrzydła...
- Hola, hola dziewczyny nie tak ostro! Ogarniam, że lubicie wydawać się drugiej lepszą, ale ograniczenia są choćby wiekowe! - Zawołał Leon, a Percy o mało nie wybuchł śmiechem. Wciąż nie rozumiał rozumowania syna Hefajstosa, ale on sam siebie nie ogarniał, więc nie robiło mu różnicy czy to pojmie, czy nie.
___________________________________________________________
Poprawiam rozdziały, buja! Co to znaczy? Przerwa z szotami! :D Od czasu do czasu będzie jakiś, ale historia powraca!