Czasami są takie chwile...
Ona słabo puka do moich drzwi w środku nocy. Słyszę jej cichy szloch nawet przez dzielącą nas przestrzeń.
Pozwalam jej wejść, a ona pozostaje w moich ramionach przez całą noc. Budzimy się rano i ona całuje mnie delikatnie i mówi, że jest jej przykro.
Mówię jej, że wszystko jest w porządku.
Nie jest.
Bo czasami są takie chwile...
Idę obudzić ją rano na śniadanie i pukam do jej drzwi, ale nikt nie odpowiada. Więc otwieram je, a ja już wiem, że nikogo tam nie znajdę. To nie znaczy, że to boli mniej, kiedy wiem, że nie ma jej w łóżku, nie mając pojęcia, gdzie jest.
Nawet Chester, który zbytnio się nią nie interesuje, wie, gdzie ona poszła, a ja nie wiem nic.
To boli, że nie powiedziała ani słowa.
Bo czasami są takie chwile...
Czasem mówi, że mnie kocha. Ja wiem, że to nie jest prawda, ale w tych chwilach myślę tylko o tym, żeby to uczucie było prawdziwe.
Chcę przekonać się, że to nie są po prostu puste słowa, ale nie umiem. Ona nie rozumie, że ja nie potrafię czekać z ponownie złamanym sercem, kiedy ona wymyka się z tym nędznym Stykasem, który kiedyś śmiał nazywać mnie swoim bratem.
Chcę, żeby było inaczej, chcę coś zmienić, żeby była szczęśliwa, ale również...
...dopóki nie znajdę na to sposobu, aby tego dokonać, te chwile są potrzebne.
_________________________________________________________________________
Naprawdę, przepraszam Was, ale wiecie, jakie te święta są specyficzne. No, jeździ się po cmentarzach, a ja całą sobotę i niedzielę byłam w drodze. Przy okazji było się u rodziny, dzieciaki mnie męczyły... wiecie, trudno jest nie posiedzieć z 3-6 letnimi kuzynami, kiedy ma się słabość do dzieci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
No wiesz... skoro już tu zajrzałeś/aś, to zostaw po sobie jakiś ślad, żeby Pani O'Leary mogła ci oddać tarczę albo coś.
Pamiętaj: Każdy komentarz karmi weną.