8.19.2014

One-Shot 7 "Tak nie zostaniesz dobrym stalkerem"

Przeglądałam stary zeszyt z opowiadaniami, one-shotami itp. W taki sposób znalazłam kilka, niestety nie dokończonych, "perełek". Naprawdę nie wiem, jak mogłam ich nie skończyć... Mam  jeden Nill (Nyssa x Will) i jakieś dwa Japerki. To taka moja perełka, strasznie słodko wyszli ^^ Nie wiem, czy kiedyś to gdzieś opublikuję, ale na razie macie stare Percico :p
_____________________________________________________________________

Jason żałował, że poprosił swoją dziewczynę o pomoc przy Percym i Nico.
Już następnego dnia zorganizowała wszystko i przyszła do domku Zeusa z oświadczeniem, że jest gotowa do akcji. 
Syn króla bogów czasami naprawdę zastanawiał się, dlaczego Piper musi być akurat córką Afrodyty, a nie na przykład Ateny. Wtedy byłoby mu lżej i nie musiałby wysłuchiwać, jak jego dziewczyna wciąż trajkota o nowych związkach, rozstaniach oraz zauroczeniach w Obozie Półkrwi. 
- Po co to? - Zapytał zdziwiony, przeglądając torbę z potrzebnymi rzeczami. Nie rozumiał, na co im będzie potrzebna luneta... 
- Będziemy oglądać ich z ukrycia - Piper przewróciła oczami. - A  jak to sobie wyobrażałeś, Jas? 
- No cóż... że zmusimy ich do pocałunku, czy coś. 
Dziewczyna prychnęła, ale wyglądała na nieco rozbawioną. 
- Nie mógłbyś być synem Afrodyty, nie nadajesz się do tego - stwierdziła. - Patrz i ucz się od mistrza. 
* * * 
- Hej Nico - powiedział Percy, uśmiechając się do młodszego chłopaka. - Co robisz? 
- Siedzę. Nie widać? 
Syn Posejdona zamyślił się na chwilę. Poirytowany Nico przewrócił oczami. 
- No wiesz co... - zaczął zielonooki - w tym cieniu kiepsko cię widać.
- Naprawdę? - Zapytał sarkastycznie syn pana Podziemi. Percy przytaknął niepewnie. 
No nie, Percy, nie spodziewałem się, że nie rozpoznajesz nawet sarkazmu - pomyślał z rozdrażnieniem Nico.
- Co tu robisz, Jackson?
- Tak sobie pomyślałem... przyjdziesz na moje urodziny?
Oczywiście, Percy miał zaplanowane powiedzieć co innego, ale jak zwykle palnął głupstwo.
Jednak chciał się prędzej czy później zapytać o to syna Hadesa, więc nie było tak źle. No, może Nico mógł go wziąć za jakiegoś idiotę.
Nico ledwo powstrzymał się od parsknięcia.
- Jasne,  Glonomóżdżku.
Percy był naprawdę zdziwiony, gdy usłyszał to przezwisko. Od śmierci Annabeth dwa lata temu nikt go tak nie nazwał...
- To fajnie - odpowiedział niepewnie, rad, że udało mu się na to zdobyć. Nico uniósł nieznacznie brwi.
- Więc tylko o to ci chodziło?
- No nie... - mruknął Percy, wbijają wzrok w ziemię. Nico wzruszył obojętnie ramionami. Jakoś jego złość na syna Posejdona osłabła.
- Słyszałeś to? - Zapytał go nagle.
- Niby co miałem słyszeć?
* * * 
- Ciszej! - Syknęła Piper na swojego chłopaka. Jason natychmiast przestał się wiercić w krzakach.
- Pipes... to robi się nudne. Zróbmy coś... - jęknął cicho. Córka Afrodyty pokręciła głową.
- Na razie możemy tylko obserwować. Masz, teraz twoja kolej - dziewczyna podała mu lunetę.
* * * 
- Coś było tam, w krzakach... - burknął pod nosem di Angelo. Percy spojrzał na wskazane przez syna Hadesa miejsce. 
- Może się przesłyszałeś - zwrócił się do w końcu do swojego rozmówcy. - Może to była nimfa, albo coś. 
- Może... - powtórzył z po wątpieniem Nico. - Chyba masz rację. No więc, po co tak naprawdę przyszedłeś?
Syn boga mórz wstrzymał na chwilę oddech. Mimo, że spodziewał się tego pytania, trudno mu było na nie odpowiedzieć. 
Czy można to powiedzieć tak po prostu? Prosto w twarz?
- Chciałem się zapytać... - zawahał się przez moment, niepewien, czy powinien mówić dalej. Bał się niezrozumienia ze strony Nico. 
- No, o co chciałeś mnie zapytać? - Ponaglił go syn Hadesa. 
- C-czymnielubisz - wymamrotał prawie bezgłośnie Percy. 
- Czy mnie, co? 
Zielonooki wziął głęboki wdech. 
- Czy mnie lubisz. 
Nico sprawiał wrażenie bledszego, niż zazwyczaj. O ile to było możliwe. 
* * * 
Jason  był naprawdę uradowany tym, że coś się działo. Miał już serdecznie dość chowania się w krzakach razem z Piper i tylko obserwowania.
- Patrz Pipes! - Szepnął z entuzjazmem do swojej dziewczyny. Tak myślał, do póki nie otrzymywał odpowiedzi i spojrzał w stronę, gdzie powinna być córka Afrodyty. 
Ona jednak postanowiła rozpocząć pierwsze działania i nawet nie poinformowała o tym Jasona. 
Ze zwinnością kota przeszła kilka metrów, a syn Jupitera mógłby przysiądź, że bezgłośnie. 
Nie pozostało mu nic, prócz iść za nią. 
Niestety, wiedział, że nie zdoła przemknąć jak ona - niezauważony. 
* * *
- Dlaczego o to pytasz? 
Percy przygryzł dolną wargę. 
- To... ja lubię cię i wiesz... 
- Też - burknął cicho Nico, wstając ze starego pnia. Syn Posejdona był bardzo dezorientowany. 
- Co ,,też"?
- Też cię lubię... 
W Percym nagle zaiskrzyła iskierka nadziei. Bardzo wątła iskra. 
- Naprawdę? - Starszy chłopak nie krył entuzjazmu, jaki nim zawładnął w jednej chwili. 
Nico niepewnie przytaknął. 
- Jesteś fajny... ale lekko irytujący - na twarzy di Angelo pojawił się cień uśmiechu. 
- Ty natomiast jesteś mroczny... - Percy wiedział, jak to głupio zabrzmiało. 
Nie miał jednak przygotowanej żadnej kwestii na takie słowa. 
Nico był czasami naprawdę nieobliczalny.
* * *
- Szit! - Zaklną pod nosem Jason, gdy przez przypadek nadepnął na suchą gałązkę, która cicho zatrzeszczała pod jego stopą. Na dodatek, tak zaczął się obawiać, czy chłopcy nie zdali sobie sprawy z obecności jego i Piper, że prawie wpadł na pobliski krzak ostrężyn... 
- Teraz może ja pójdę na drugą stronę, ty pozostań tu - zasugerowała córka Afrodyty, zaraz gdy zatrzymali się. 
- Tak, jasne - odparł półszeptem Jason. Odprowadzał ją jeszcze przez chwilę wzrokiem, a potem skupił się bardziej na swoim głównym zadaniu.
* * * 
Nico niepewnie spuścił wzrok.
- No więc... przyjaźń? - Zasugerował Jackson po dłuższej chwili milczenia. Syn Hadesa spojrzał na niego trochę zmieszany i zdziwiony.
- Zanim tak będzie to... - powiedział szeptem, ponownie patrząc w dół - chcę zrobić to, co chciałem zawsze.
Percy zamknął na chwilę oczy, a potem poczuł na ustach dziwny smak.
Jego kręgosłup wygiął się jak łuk, nie wiedząc dlaczego.
* * * 
- Zadanie wykonane - powiedziała prawie z dumą Piper. Jason zmarszczył brwi. 
- Co my właściwie zrobiliśmy? - Zapytał zdziwiony. 
Córka Afrodyty przewróciła oczami. 
- Bez teorii nic nie wyjdzie. Z samą praktyką się nie da - stwierdziła. - Tak nie zostaniesz dobrym stalkerem. 
Jasnowłosy nie miał pojęcia, o co chodzi jego dziewczynie, ale i tak się z nią zgodził. 

___________________________________________
Dawno mi tak nie odwaliło, jak tu... xD Nie wyszło tak, jak miało, ale nie wszystko jest zawsze dobre :/ 

8.16.2014

Spokojnie, to tylko organizacja.

¡Hola!
Tak, to znowu ja. Bo kto inny by to mógł być?

Zacznijmy od tego, że "czasy świetności" tego bloga już minęły i raczej nie wrócą prędko, ale boję się twierdzić, że nigdy.
Naprawdę, pisanie dla Was tych wszystkich powalonych historii było dla mnie prawdziwą radochą, a każdy komentarz, długi czy krótki wywoływał uśmiech na twarzy, aż do czasu, gdy zostałam o coś oskarżona, czego nie zrobiłam, ale ten post nie jest do tego, żeby rozdrapywać stare strupy.
Wszyscy mówili mi, żebym się nie interesowała tym i miała daleko gdzieś, to co mówią ludzie, ale... no, ja to ja i nie umiem tego tak zrobić.
Jednak przejdźmy do czego innego.
Najpopularniejszy post to pierwsza część Sadico, ma prawie siedemset wyświetleń (a ostatnia ma jakieś dwadzieścia, co jest jeszcze bardziej smutne...), a... 8 komentarzy.
To jest naprawdę smutne, że tyle osób przeczytało to, a tylko marne osiem skomentowało.
Jednak to też nie chodzi właśnie o to.
Rozpiszę tu moje plany, co kiedy powinno się mniej-więcej ukazać i liczę, że z recenzją i komentarzami pod postami nie będą tak w tyle, jak wcześniej.
Obietnica Pinky?

"Tak nie zostaniesz dobrym stalkerem" (tytuł prawdopodobnie jeszcze ulegnie zmianie) - koniec sierpnia-pierwszy/trzeci września, Percico i lekkie Jasper 
"Gorąca czekolada" - 10-15 września, Leyna
"Odpowiedzialność" - około 20-27 września, trochę Jasper (bo głównie Jason)
"Musimy porozmawiać" - 4-9 października, Chrisse (piszę to od marca, moja najdłuższa praca o.o), Special na jeden rok istnienia bloga
"SPECIAL Halloween według herosów" - 31 października, Peracebeth, Leyna i inne parringi

Tyle wiem na razie, ale oczywiście w planie mam wiele, wiele więcej (:
Bardzo możliwe, że pojawi się Sadico w rocznice, kiedy napisałam pierwszy One-Shot o tym parringu, który stał się hitem, że tak powiem.
I obiecuję, że może nie będzie tak epicki jak ten pierwszy (bo teraz niestety spoważniałam i już nie jestem w stanie myśleć tak samo, jak w styczniu...) postaram się wywołać uśmiechy na twarzach. 
To w sumie tyle na tą notkę, oraz oczekuję Waszego zdania, czy pisać dalej, czy zrobić przerwę na jakiś czas. To, czy będą chęci zależy wyłącznie od Was. (;

¡Adiós, héroes!

8.08.2014

One-Shot 6 "Czasem jest miłość, ale równie często towarzyszy temu ciche cierpienie."

Mam nadzieję, że to jet okej! Jeśli ktoś nie ogarnął, jest tu "iluzja" Thalico i Sanubis, ale tak naprawdę jest Sadico (ha, myśleliście, że całkiem wątki z tym parringiem znikną? Byliście w błędzie! ^^) i Anulia/Thubis. 
Możecie mnie opieprzyć, że takie krótkie... 

____________________________________________________


Słyszałam, że się ustatkowałeś. 
Poznałeś kiedyś taką dziewczynę, a teraz... żenisz się. 
Myślę, że twoje marzenia stają się rzeczywistością. 
Mam nadzieję, że ona da Ci wszystko, czego ja nie mogłam.
Nie mam siły nawet odebrać telefonu, potem słyszę twój głos, gdy nagrywasz się na moją automatyczną sekretarkę.
- Hej Thals. Jak się masz? Chciałem ci po prostu powiedzieć, w imieniu moim i Sadie, że jesteś zaproszona na nasze wesele. Jest w zimowe przesilenie. Możesz oczywiście przyjść z Anubisem. Wiesz, to na Olimpie. Zeus i Horus robią ślub. Pa. 
Potem nagranie się urywa, a ja przestaję się okłamywać, że to wszystko z twoim ślubem to zwykła plotka. 
Stary przyjacielu, dlaczego jesteś tak nieśmiały? 
Znasz mnie, nie mówisz przecież się mnie bać! 
Wiem, że to koniec, taki smutno-wesoły i nieodwracalny. 
"Czasem jest miłość, ale równie często towarzyszy temu ciche cierpienie."
Chciałabym wiedzieć, co myślałeś mówiąc mi "Kocham Cię" po raz pierwszy przed laty. Czułam się wtedy naprawdę kochana, że nigdy mnie nie opuścisz, ale to uczucie najwyraźniej było tylko złudzeniem.  
Przynajmniej starałam się być dobrą dziewczyną, to nie twoja wina, że to nie wypaliło. 
Dobrze, że nawet do teraz jesteśmy przynajmniej dobrymi przyjaciółmi. 
Wiesz, jak ten czas leci. 
Jeszcze jakby wczoraj narodziliśmy się i wychowaliśmy. 
To był czas naszego życia.
Te słoneczne lato... 
Można rzecz, że wychowaliśmy się w lecie. Słonecznym lecie. 
Percy i Annabeth są małżeństwem, Travis i Katie także.
Reyna i Leo, Piper i, ku zdziwieniu każdego, Carter, Frank i Hazel są narzeczeni.
Wiem o tym przez Iryfon, listy oraz rozmowy telefoniczne.  
Cieszę się, ale...
Nienawidzę pojawiać się nieproszona. 
Jednak nie umiem być z dala, nie potrafię tak walczyć.
Miałam nadzieję, że chcesz zobaczyć moją twarz, 
że to jednak nie jest tak do końca koniec. 
Już nie ważne, znajdę kogoś takiego jak ty. 
Jednak nie zapomnij o nie, błagam. 
Ja pamiętam, ja powiedziałeś: 
"Czasem jest miłość, ale równie często towarzyszy temu ciche cierpienie."
Zamykam oczy, chcąc zmniejszyć ból. Czuję, jak ktoś siada tuż obok mnie. 
Jak ramiona tego kogoś owijają się zwinnie wokół mojej talii. 
Jak nasze dłonie się splatają. 
Już nieważne, znajdę kogoś takiego jak ty. 
Szkoda, ale tak będzie lepiej. 
Dla Ciebie.
Nie zapomnij o mnie, błagam. 
"Czasem jest miłość, ale równie często towarzyszy temu ciche cierpienie."
Być może, ale tylko może, wszystko będzie w porządku. 
Otwieram oczy i pytam przyciszonym głosem: 
- Masz jeszcze ten garnitur? Za parę miesięcy jest wesele, ale to już zdaje się wiesz. 
Śmieje się cicho. 
- Poproszę Ozyrysa, powinien mi jakiś pożyczyć - mówi. 
Muszę Cię kiedyś spytać, jak to jest być żonatym. 
Doskonale wiem, że nigdy sama nie wyjdę za mąż.
Ta twoja blond jest prawdziwą szczęściarą. 
Być może, ale tylko może, kiedyś ja też taką będę. 
To jest takie wątłe może.
Wzdycham. Wpatruję się w jakiś odległy punkt po drugiej stronie pokoju. Czuję się naprawdę głupio. 
Głupio i słabo, chce mi się płakać. Ale przecież muszę być silna. 
- Hej, co się dzieje? - On zauważa, ale ja nie mogę mówić prawdy. 
Nie, że coś przed nim ukrywam, ale obydwoje postanowiliśmy nie rozmawiać na temat naszej przeszłości. 
To jest zamknięty temat. 
- Nic, po prostu boli mnie głowa... - odpowiadam, nie okazując zbędnych emocji. 
Całuje mnie w policzek, po chwili pozostawia mnie samą w spokoju. 
- Przykro mi Thals, muszę gdzieś iść. Wiesz, o co chodzi. Niedługo wrócę.  
On zawsze tak mówi, naprawdę czasem nie ma go całymi dniami. 
On nie jest tobą, nikt Cię nie zastąpi. 
Już nieważne, znajdę kogoś takiego jak ty. 
On przypomina mi Ciebie, ale to nie znaczy, że go nie kocham. 
Niestety, to nie jest takie łatwe. 
Nico, jednak miłość może być cierpieniem. 
Zwłaszcza, gdy kogoś kochasz, ale wciąż wspominasz dawne czasy.
 "Czasem jest miłość, ale równie często towarzyszy temu ciche cierpienie."

_____________________________________________
Zakończenie jest złe, tak jak w poprzednim One-Shocie tego typu... 
Myślę, że jest może, ale to tylko może, okej. 
Czekam na komentarze, one naprawdę dodają weny do dalszego pisania! 
Potraktujcie to, jako wstęp do "The Moments of Analia", który będzie dopiero tak w sumie tak jak Sadico gdzieś na końcu tego roku/początku następnego.